Roman Protasiewicz – co się z nim dzieje? Zeznania pasażerów porwanego samolotu

Już wtedy, gdy pojawiła się informacja o rzekomym ładunku wybuchowym na pokładzie samolotu pasażerskiego Ryanair, Roman Protasiewicz przeczuwał o co chodzi. Przed zatrzymaniem podzielił się ze współpasażerami swoim lękiem. Miał rację.

Przypomnijmy, samolot, którym leciał aktywista, poszukiwany przez białoruskie władze, został zmuszony do awaryjnego lądowania. Na pokładzie miała znajdować się bomba, której ostatecznie nie odnaleziono, a Aleksander Łukaszenko zorganizował akcję, która rzekomo miała pomóc uniknąć tragedii. Ryanair, eksportowany przez myśliwiec MiG-29 wylądował w Mińsku. 6 pasażerów tam już pozostało.

Kim jest Roman Protasiewicz i co się z nim obecnie dzieje?

Akcja, zorganizowana przez Łukaszenkę mrozi krew w żyłach i jest oznaką pogardy dla społeczności międzynarodowej – można przeczytać na Tweeterze. Stroną zdarzenia jest Polska, a Romanowi Protasiewiczowi grozi kara dożywocia lub śmierci, przy czym drugi scenariusz jest najbardziej prawdopodobny.

Roman Protasiewicz to młody, 26-letni mężczyzna. Bloger, aktywista, a przede wszystkim założyciel kanału opozycyjnego dla władz białoruskich – Nexta. To on odważnie i szczegółowo relacjonował antyprezydenckie protesty na Białorusi, które wybuchły w sierpniu 2020 roku. Znaleźć tam też można było informacje o sfałszowaniu wyborów. Białoruskie władze szukały go od dawna, aż do momentu zorganizowania wręcz terrorystycznej akcji.

Świadkowie zdarzenia, współpasażerowie zrelacjonowali, co się wtedy działo. Po awaryjnym lądowaniu samolotu, pasażerowie przez kilka godzin czekali w wąskim korytarzu. Nie było tam nic. Ciemność. Brak wody, toalet, za to byli funkcjonariusze, którzy przeszukiwali pasażerów i sprawdzali dokumenty. Później podróżujący mogli wejść do poczekalni.

Według zeznań świadków, a przede wszystkim mężczyzny, który znajdował się nieopodal Romana Protasiewicza, 26-latek został zabrany na bok. Wszystkie jego rzeczy zostały wytrząśnięte na podłogę. Obok niego znajdowali się funkcjonariusze i psy policyjne. Wkrótce, drżącego z przerażenia mężczyznę zabrano.

Tu czeka mnie kara śmierci – to były ostatnie słowa przed aresztowaniem

Wiadomo, że w Niedzielę do Protasiewicza i – również uprowadzonej – dziewczyny nie dopuszczono adwokatów. Miejsce ich przetrzymywania nie jest znane. Najprawdopodobniej jest on przetrzymywany i – niewykluczone – torturowany. Opozycja ma plan międzynarodowego nacisku na reżim Łukaszenki. Z kolei, linie lotnicze Ryanair znów korzystają z przestrzeni powietrznej w Białorusi (!).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *