– Oto jak głupia Unia Europejska zaufała głupim aktywistom – o takiej treści artykuł udostępnił na swoim profilu Krzysztof Bosak. Nie tylko on. Od samego rana do sieci trafiają nowe opinie na temat hodowli klatkowej zwierząt, która w 2027 roku najprawdopodobniej będzie już przeszłością. Tradycyjnie, dla jednych to świetna wiadomość, dla innych „zamach na rolnictwo”.
Parlament Europejski zajął bowiem zdecydowane stanowisko w tej kwestii. 558 posłów i posłanek zagłosowało ZA zlikwidowaniem hodowli zwierząt w klatkach. Oczywiście, na wprowadzenie zmian i całkowite wyeliminowanie tej metody przemysłowej, potrzeba sporo czasu. Najprawdopodobniej więc, definitywnego końca epoki klatkowej można się spodziewać w 2027 roku.
Zakaz hodowli klatkowej – co to oznacza dla gospodarki?
To największy zamach na rolnictwo w historii UE – można przeczytać głosy osób związanych z branżą hodowli przemysłowej. Zakaz hodowli klatkowej jest bowiem równoznaczny z totalną rewolucją w gospodarce. Przede wszystkim, wiąże się to z koniecznością zmiany organizacji produkcji, przebudową budynków gospodarczych i zmiany wyposażenia, a to – jak można się domyślić – wiąże się z kwestią finansową.
O co więc najbardziej obawiają się środowiska rolne? Przede wszystkim braku pomocy dla najmniejszych gospodarstw, które będą skazane na finansowe fiasko. Co prawda, już pojawiają się pierwsze przesłanki na temat programów pomocowych, ale rolnicy do tej kwestii podchodzą bardzo nieufnie.
Po energetyce UE będzie także podnosić koszty hodowli. Stać ją na to ponieważ jest klubem najbogatszych państw na świecie https://t.co/WWvmnv55JV
— Krzysztof Bosak ?? (@krzysztofbosak) June 11, 2021
Po zupełnym wprowadzeniu zakazu w życie – zdaniem rolników – miałyby też wzrosnąć ceny żywności i to nie tylko mięs, ale także produktów roślinnych. W końcu koszty produkcji byłyby zdecydowanie wyższe, a branża roślinna straciłaby wielu kontrahentów.
Jak one to znoszą? – głos aktywistów
Niemniej jednak, na kwestię hodowli zwierząt warto też spojrzeć z innej perspektywy. W końcu nie przez przypadek coraz więcej polskich konsumentów świadomie rezygnuje z „jajek trójek” czy innych produktów, związanych z przemysłową hodowlą zwierząt.
Od wielu lat w Polsce prowadzone są kampanie, które mają uświadomić konsumentom, na co tak naprawdę wydają pieniądze. Hodowla klatkowa to przede wszystkim cierpienie zwierząt – w końcu żadne zwierzę nie jest przystosowane do życia w takich warunkach. Nie wspominając już o licznych złamaniach kończyn, braku możliwości ruchu, ścisku czy praktykach przycinania dziobów.
Produkty odzwierzęce, pochodzące z hodowli klatkowej są zazwyczaj zdecydowanie tańsze w porównaniu do tych z gospodarstw ekologicznych, ale czy zdrowsze? Niestety licznie stosowane antybiotyki prewencyjne przez hodowców lub takie, stymulujące do szybkiego wzrostu zwierząt, w kolejnych etapach przyjmowane są przez konsumentów. Powoduje to znaczne osłabienie odporności na działanie leków.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Ostatnie badania pokazują, że mięso pochodzące z hodowli intensywnej zawiera niższy poziom kwasów tłuszczowych omega-3 oraz mniej korzystny ich stosunek do kwasów omega-6, co może być przyczyną chorób układu krążenia oraz niektórych nowotworów
Zdania, na temat hodowli przemysłowej są więc podzielone. Tego, jak będzie wyglądać to w praktyce i czy faktycznie decyzja spowoduje drastyczne wzrosty cen – dowiemy się za kilka lat. Na razie można jedynie obserwować jak wyglądało to w innych krajach. Przykładowo – w Szwajcarii chów klatkowy został całkowicie wyeliminowany.