Artur Barciś postanowił opowiedzieć w jednym z ostatnich wywiadów o ciężkich chwilach, których doświadczył. Aktor wspomniał, że w czasie choroby był na granicy życia i śmierci.
Artur Barciś jest znany w całej Polsce. Jest najbardziej kojarzony z rolą Tadeusza Norka w „Miodowych latach”. Aktora mieliśmy okazję zobaczyć w różnych produkcjach, możecie go kojarzyć też z „Rancza”, „Znachora” i wielu innych.
Aktor raczej rzadko porusza trudne tematy, jednak w ostatniej rozmowie postanowił opowiedzieć o ciężkich przeżyciach, które go spotkały. Artur Barciś bardzo źle przeszedł zakażenie koronawirusem.
– Nagle covid spowodował, że znalazłem się na granicy, i nie wiedziałem, w którą stronę popchnie mnie los. Byłem sam w domu. Leżałem w barłogu, potwornie się pociłem, ale nie miałem siły, żeby zmienić pościel. Nie spałem pięć dób. Na szczęście dzięki komórce Beba cały czas była przy mnie – wyznał aktor w rozmowie z Vivą.
Artur Barciś ciężko przeszedł ostatnią chorobę
W tej chwili Artur Barciś zdał sobie sprawę z tego, że może stracić życie. Aktor liczył na długi żywot, regularnie się bada i w jego rodzinie żyje się raczej długo. Żona serialowego Norka wspierała go przez cały okres choroby.
– Pamiętam moment, kiedy uświadomiłem sobie, że mogę umrzeć. Tak szybko… Zawsze myślałem, że będę żył długo, bo moja babcia żyła 96 lat, a mama właśnie świętowała 90. urodziny. Liczyłem na dobre geny, poza tym regularnie się badam – tłumaczy Artur Barciś.