Paulo Sousa będzie dobrym selekcjonerem? Tak twierdzi polski dziennikarz i daje argumenty

Paulo Sousa to nowy selekcjoner polskiej reprezentacji. Wokół jego nominacji nadal jest jednak wiele kontrowersji. Głos w tej sprawie zabrał dziennikarz Mateusz Święcicki, który twierdzi, że wybór Zbigniewa Bońka może okazać się trafiony.

„Prezes wyjaśnił, czego oczekuje od reprezentacji narodowej. Głównym zadaniem jest to, żeby drużyna grała bardziej ofensywnie. Trochę o tym rozmawialiśmy, ponieważ to cechowało moją grę w przeszłości, moje ambicje. Jeśli chodzi o jakość, uwielbiam widzieć, jak moi zawodnicy wykonują założenia, jakie przed nimi stawiam. Moim osobistym celem jest wygranie każdego meczu” – powiedział w rozmowie z „Łączy nas piłka” nowy selekcjoner.

Wielu kibiców jest jednak nastawionych do Portugalczyka sceptycznie. Twierdzą, że oczekiwali selekcjonera z wyższej półki. Porównują Sousę do Ricardo Sa Pinto, który będąc trenerem Legii pozostawił po sobie spaloną ziemię, a klub odpadł z europejskich pucharów po porażce z drużyną Dudelange z Luksemburga.

Innego zdania jest jednak dziennikarz Mateusz Święcicki, który twierdzi, że nominacja Sousy wcale nie musi być złym wyborem.

Paulo Sousa będzie dobrym selekcjonerem?

Święcicki zamieścił na Facebooku wpis, w którym przyznał, że woli Paulo Sousę od szeregu trenerów, których nazwiska przewijały się w mediach po zwolnieniu Jerzego Brzęczka.

„Po pierwsze – miał wspaniałą przeszłość piłkarską, dwa razy zdobył Puchar Europy, dzielił szatnię z najwybitniejszymi piłkarzami na świecie, i nikt nie zakwestionuje jego backgroundu. Kuma ciężar oczekiwań i wie, czym jest presja poważnego stanowiska” – pisze dziennikarz. „W porównaniu do Jerzego Brzęczka – przepaść” – dodaje.

Święcicki podkreśla również, że Paulo Sousa to światowiec, który bez problemu złapie kontakt z piłkarzami. „Po drugie – to światowiec i poliglota o wielkiej kulturze medialnej, umiejętnie komunikujący się ze światem zewnętrznym” – twierdzi.

„Po trzecie – Boniek wybrał kogoś na kontrę do Brzęczka, by nadrobił to, co selekcjoner bezpowrotnie utracił i czego nie był w stanie odmienić. To terapia szokowa. Oczywiście samemu sobie, bo kiedyś uważał, że selekcjoner musi być Polakiem, mieszkać w Polsce, czuć na co dzień, że pełni funkcję szalenie istotną dla narodu. Dziś mówi, że zagraniczny szkoleniowiec nie będzie musiał czytać mediów społecznościowych i angażować się w medialne potyczki. Będzie wolny od podszeptów i sugestii. Będzie suwerenny” – podsumowuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *