Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że protestami powyborczymi „sterowano z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech”. Dowodem na to miały być połączenia telefoniczne wykonywane z tych krajów.
„Zarejestrowaliśmy telefony z zagranicy. Telefony były z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech; sterowano naszymi – proszę wybaczyć – owcami; one nie rozumieją, co robią, i nimi zaczynają sterować” – powiedział Łukaszenka.
Zakaz wjazdu na terytorium Białorusi
Prezydent Białorusi oświadczył, że wielu osobom zakazano wjazdu na teren Białorusi. Miało to związek z procedurami bezpieczeństwa w tym kraju. Jak oznajmił: „dokumenty były fałszywe, a większość nie wiedziała, po co jedzie”
Starcia obywateli z policją
Na temat starć z policją pisaliśmy TU natomiast sam prezydent Łukaszenka twierdzi, że „chłopców z milicji próbowano atakować i niekiedy atakowano, ale chłopcy godnie wytrzymali i odpowiedzieli”. Sam dzień wyborów nazwał świętem, a protesty to tylko „zepsucie święta”.
Mińsk dzisiaj, fotografie: Radio Swoboda. pic.twitter.com/bMOYGTZlrr
— Łukasz Bok (@LukaszBok) August 9, 2020
Białorusini chyba coraz mniej się boją władzy. Foto: https://t.co/b8bXictdC1 pic.twitter.com/smwUYf9hyS
— Łukasz Bok (@LukaszBok) August 9, 2020
Według danych zamieszczonych przez Centralną Komisję Wyborczą w Mińsku obecny prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka otrzymał w wyborach 80,2 proc, głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska – 9,9 proc.