Magda Gessler po interwencji sanepidu w jednej z jej restauracji zdecydowała się przejąć głos. Podczas wywiadu wyjaśniła, że nie miała pojęcia o otworzeniu się restauracji, jednak podkreśliła też, że rząd powinien bardziej zainteresować się sytuacją restauratorów, skoro są zmuszeni do podejmowania tak desperackich kroków. Syn Magdy Gessler Tadeusz Muller nie był tak delikatny w swojej wypowiedzi jak jego mama.
W ostatnich dniach coraz więcej właścicieli restauracji w Polsce zdecydowało o otworzeniu swoich knajp. Ze względu na przedłużenie obostrzeń gastronomia może funkcjonować tylko z dostawą lub na wynos, co jest ogromną stratą finansową. Wiele mniejszych restauracji doszło do momentu w którym albo otworzy się mimo obostrzeń albo będą musiały się zamknąć całkowicie. Restauratorzy nie chcąc dopuścić do bankructwa ryzykują i goszczą klientów. Tadeusz Muller, syn Magdy Gessler jako jeden z restauratorów doskonale zna sytuację w Polsce, zdecydował się powiedzieć co myśli.
Syn Magdy Gessler o otwieraniu restauracji: „Nie mam nic przeciwko temu”
Tadeusz Muller doskonale rozumie sytuację polskiej gastronomii. Sam działa online, jednak jak podkreśla prowadzenie biznesu w ten sposób nie jest korzystne logistycznie, a przede wszystkim nie są możliwe do szybkiego przeprowadzenia. W jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi podkreślił, że wcale się nie dziwi restauratorom z różnych zakątków kraju, że otwierają swoje biznesy. Jego zdaniem jeżeli ktoś jest na skraju upadku, to nie ma dobrego rozwiązania.
Podczas rozmowy z Plejadą syn Magdy Gessler podkreślił, że nie rozumie działań jakie podejmuje w tej kwestii rząd. Gastronomia nie może w pełni funkcjonować, podczas gdy sklepy działają bez przerwy. Zdaniem restauratora ryzyko zarażenia jest w tej kwestii bardzo zbliżone, jak nie większe w przypadku sklepów. Tadeusz Muller bardzo by chciał, żeby rząd jeszcze raz przemyślał swoją decyzję i zmienił obostrzenia dotyczące restauracji.
21 uchylonych kar Sanepidu to impuls do działania
Syn Magdy Gessler podkreśla, że nie nawołuje restauracji do otwarcia się, jednak w przypadku takiej konieczności może to być dla nich dobry impuls i nadzieja na to, że będą mogli działać mimo obostrzeń. Jak sam zauważa, wielu restauratorów w czasie pandemii zmuszonych było zadłużyć się ponieważ nie dawali rady. Jeżeli ktoś ma zadłużenie rzędu kilkudziesięciu, kilkuset tysięcy to 21 uchylonych kar Sanepidu przez Sąd w Warszawie powinno być dla nich impulsem.
„Nie ma gwarancji, że goście do nich przyjdą z racji tego, że są oni ostrożni w tych czasach. Po pierwsze, 90 procent z nich deklaruje, że ma obawy przed wirusem, a po drugie obawiają się mandatów nakładanych za łamanie reżimu sanitarnego. To wszystko sprawia, że otwarcie czy sprzeniewierzenie się nie oznacza, że restaurator zarobi na zapłacenie ewentualnej kary, czy też zarobi po prostu.”
Okazuje się, że syn Magdy Gessler nie jest przekonany jednak do tego czy otwarcie się mimo obostrzeń przyniesie oczekiwane skutki. Wiele osób obawia się samego wirusa, inni boją się kar, które mogą zostać na nich nałożone. To, że restauracja teraz się otworzy, nie daje gwarancji, że obroty nagle wzrosną. Z drugiej jednak strony Tadeusz Muller jest zdania, że restauracje, które i tak są na skraju bankructwa nie mają nic do stracenia i powinny zaryzykować:
„Jestem bardzo za tym, żeby otworzyć restauracje, dlatego, że nie widzę tutaj większego zagrożenia niż w handlu. Ja sam dotykam produktów na półce, których ktoś wcześniej inny dotykał, a w Polsce nie ma reżimu odkażania rąk przed wejściem do sklepu, natomiast w gastronomii ta wizyta jest bezkontaktowa”.