Warszawa walczy o powrót nadwiślańskich basenów

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu letnie miesiące w Warszawie trudno było wyobrazić sobie bez wizyty na basenach przy Wale Miedzeszyńskim. W czasach PRL-u kompleks ten stanowił jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc rekreacyjnych w stolicy. Niestety, początek lat 90. przyniósł nie tylko zmiany ustrojowe, ale i nieprzemyślane decyzje administracyjne, które doprowadziły do upadku wielu miejskich inwestycji – w tym również popularnych kąpielisk.

Dzierżawa, która pogrzebała baseny

W 1998 roku podpisano umowę dzierżawy terenów z firmą „Domex”, należącą do Tadeusza Miętusa – byłego wiceburmistrza Śródmieścia i członka SLD. Na mocy 27-letniego porozumienia dzierżawca zobowiązał się do rewitalizacji obiektów. Obietnice jednak pozostały na papierze. W wyniku zaniedbań i problemów technicznych – m.in. z instalacjami wodno-kanalizacyjnymi – obiekt przez długi czas był całkowicie bezużyteczny. Dokumenty miejskie z 2011 roku jasno wskazywały, że odpowiedzialność za konserwację spoczywała na dzierżawcy.

Z czterech basenów pozostały jedynie dwa – reszta została zasypana. Właściciel tłumaczył ten krok złym stanem technicznym obiektów. Od tego momentu miasto rozpoczęło kilkuletnią batalię sądową o odzyskanie nieruchomości. Pomimo uzyskania korzystnego orzeczenia, sprawa zakończyła się niepowodzeniem w apelacji w 2018 roku. Dopiero niedawno dzierżawa dobiegła końca, ale kłopoty się nie skończyły.

Konflikt o dostęp do terenu – miasto znów w sądzie?

Choć umowa wygasła, sytuacja nie jest jasna. Jak poinformował Marek Borkowski, radny dzielnicy Praga-Południe, dzierżawca uniemożliwił pracownikom Stołecznego Centrum Sportu AKTYWNA WARSZAWA wejście na teren, który formalnie należy do miasta. Oznacza to, że walka może przenieść się z powrotem do sądu – tym razem o fizyczne przejęcie nieruchomości.

Renata Kaznowska, wiceprezydentka Warszawy, przypomina, że podobna sytuacja miała miejsce przy odzyskiwaniu terenów dawnej Skry – procedura zajęła ponad dekadę. Obecnie na terenach objętych wygasłą dzierżawą funkcjonują podnajemcy, jak np. Lunapark, który nie zamierza przerywać swojej działalności. Walkę o zwrot działki zapowiedział również burmistrz dzielnicy.

Problematyczne dzierżawy także w centrum stolicy

Nie tylko baseny są przedmiotem miejskich starań o odzyskanie własności. Równie złożona sytuacja dotyczy parkingów w ścisłym centrum Warszawy, m.in. pod placem Defilad. Dzierżawa tego terenu została podpisana 3 września 1998 roku pomiędzy MarcPol Joint Venture Sp. z o.o. a Metrem Warszawskim – na niemal trzy dekady. Obecnie zarządza nim Parkmar Sp. z o.o., której właścicielem jest Marek Mikuśkiewicz. Umowa wygaśnie dopiero w 2027 roku, a i wtedy nie ma pewności, że teren zostanie oddany bez oporu.

Niechlubną sławą cieszyły się również dwie hale MarcPolu przy ul. Marszałkowskiej – przez lata uznawane za architektoniczne koszmary centrum miasta. Kontrowersje wokół dzierżawy sięgają jeszcze końcówki lat 90., gdy wybór inwestora budził poważne zastrzeżenia. Gazeta Stołeczna opisywała wówczas anonimowe listy rozsyłane przez prezesa MarcPolu, w których oskarżano jednego z wiceprezydentów o nieprawidłowości w przetargu.

Powrót do ładu – czy Warszawa odzyska swoje tereny?

Przypadki basenów nad Wisłą i parkingów w centrum to tylko fragment większego problemu, z którym stolica zmaga się od lat – konsekwencji pochopnych decyzji z przełomu wieków. Choć obecne władze zapowiadają determinację w odzyskiwaniu dzierżawionych terenów, proces ten może zająć lata. Historia uczy jednak, że warto walczyć – jeśli stawką jest przestrzeń publiczna i rozwój miasta.

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia przeglądania i zapewnić prawidłowe funkcjonowanie strony. Korzystając dalej z tej strony, potwierdzasz i akceptujesz używanie plików cookie.

Akceptuj wszystkie Akceptuj tylko wymagane