Wcześniejsze wybory w Rzeszowie emocjonują kraj szczególnie. Według sondaży Konrad Fijołek jest faworytem. Jednakże słowa, jakimi zwraca się do swoich oponentów, mogą szokować nawet największych przeciwników PiS. Zupełnie inną narrację przybierają oponenci kandydata „zjednoczonej” opozycji liczący się w sondażach – chociażby Ewa Leniart czy Marcin Warchoł.
- Konrad Fijołek jest zaskakujący pewny swego. Trudno nie odnieść wrażenia, że przemawia przez niego arogancja
- Jego główna kontrkandydatka – Ewa Leniart – przybrała nieco inną narrację
- Fijołek to jedyny z kandydatów, który w ostatnich miesiącach nie stronił od afer ze swoim udziałem
- Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Warsaw Times
Każdy z kandydatów ubiegających się o prezydenturę stolicy Podkarpacia ma swoje wady i zalety. Jak zresztą każdy człowiek. Konrad Fijołek posiada jednak cechę, która absolutnie nie przystoi człowiekowi aspirującemu do funkcji gospodarza nowoczesnego, najszybciej rozwijającego się miasta w kraju. Ta cecha to arogancja.
Wybory w Rzeszowie. Fijołek chciał upokorzyć Ewę Leniart, a obnażył własną niewiedzę i arogancję
Już kilka miesięcy temu media huczały o skandalicznych wpisach Konrada Fijołka na Facebooku. Pojawiły się zrzuty ekranu, na których jak na dłoni widać było prawdziwą naturę kandydata, który już dziś – przed I turą – jest pewny swej wygranej, o czym mówi wprost. Mówi też – o ironio – o potrzebie jednoczenia się i wzajemnym szacunku.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Rzeszów: Wyciekły szokujące screeny. Konrad Fijołek skompromitowany
Człowiek, który pisze o politycznych oponentach w taki sposób…
… usiłuje „podpinać się” pod typowo lewicowo-liberalne, acz absolutnie puste frazesy na temat miłości, konieczności wykazywania wzajemnego szacunku i kultury debaty publicznej. Ale screeny sprzed wielu miesięcy to nie wszystko. Bo Konrad Fijołek podczas (słynnej już zresztą) debaty w Radiu Zet, niemal splunął w twarz popieranej przez Prawo i Sprawiedliwość Ewie Leniart. I pewnie by to zrobił, gdyby nie fakt, że debata miała charakter zdalny. Już pomijamy fakt, że wytknął będącej wciąż wojewodą podkarpackim Ewie Leniart niekompetencję w obszarze, który… nie zalicza się do kompetencji wojewody. Co konkretnie powiedział?
– Czy jeżeli pani nie wygra tych wyborów, a na to się zanosi… – rozpoczął jedno ze swoich pytań do kontrkandydatki Konrad Fijołek. Zrobił to z szelmowskim uśmiechem na twarzy, jakby będąc już pewnym wygranej.
Szacunek – podstawa dobrego wychowania
Mimo tak postawionego „pytania”, Ewa Leniart zachowała spokój. Wyjaśniła rozemocjonowanemu kandydatowi opozycji, że – wbrew jego sugestiom – nie chce wyznaczyć w Rzeszowie składowiska odpadów.
Zarówno przytaczane screeny (których było więcej), jak i same wypowiedzi Konrada Fijołka jasno dowodzą, że człowiek ten jest pewny siebie. Bardzo. To dobra cecha dla potencjalnego prezydenta miasta. Natomiast pycha (związana zapewne z faktem, że największe tytuły medialne III RP, z rzeszowskim oddziałem „Wyborczej” na czele, robią wszystko, by zdyskredytować kontrkandydatów Fijołka), brak kultury wypowiedzi i szacunku do przeciwników nie dają podstaw ku temu, by sądzić, że pan Fijołek – już jako prezydent – będzie szczególnie wsłuchiwał się w głos mieszkańców.
Sondaże to jeszcze nie wyniki. Politycy powinni pamiętać, że koniec końców to wyborcy decydują o tym, kto wybory wygra. Widać niektórym wydaje się, iż opanowali ich umysły na tyle sprawnie, że wybory to tylko formalność. Na szczęście – jak przekonaliśmy się chociażby nieco ponad 5 lat temu – niekoniecznie. Nawiązujemy tutaj do sytuacji, w której Bronisław Komorowski miał zmiażdżyć Andrzeja Dudę swoimi 70 procentami. Jak było naprawdę, wszyscy wiemy.