Niebezpieczna „zabawa” ze skutkami prawnymi
Warszawska policja zakończyła śledztwo w sprawie niepokojącej serii fałszywych zgłoszeń, które przez ostatnie miesiące trafiały do służb ratunkowych. Jak ustalili funkcjonariusze ze śródmiejskiej komendy, autorką ponad 60 alarmów była 20-letnia kobieta. Teraz odpowie za świadome wprowadzanie służb w błąd, co zgodnie z kodeksem karnym może skutkować karą do 8 lat pozbawienia wolności.
Kilka miesięcy dezinformacji
Fikcyjne informacje dotyczyły głównie pożarów, ale także innych niebezpiecznych incydentów, w których potencjalnie zagrożone mogło być zdrowie lub życie mieszkańców stolicy. Każdorazowo po otrzymaniu zgłoszenia odpowiednie służby — straż pożarna, policja czy pogotowie — natychmiast reagowały i udawały się na wskazane miejsce. Na miejscu jednak nie potwierdzano żadnego zagrożenia.
Funkcjonariusze szybko zauważyli powtarzający się schemat i rozpoczęli dochodzenie. Trop prowadził do jednej osoby, która konsekwentnie wprowadzała służby w błąd.
Zatrzymanie i przyznanie się do winy
Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali podejrzaną, która podczas przesłuchania częściowo przyznała się do stawianych zarzutów. Według jej relacji część zgłoszeń miała być wynikiem działania „złośliwego oprogramowania”, które bez jej wiedzy wysyłało fałszywe alarmy.
Śledczy jednak ustalili, że młoda kobieta celowo dzwoniła pod numer alarmowy 112 oraz korzystała z aplikacji typu SOS, aby zgłaszać nieistniejące zagrożenia. Co więcej, miała później obserwować na miejscu działania wezwanych służb ratunkowych.
– Podejrzana usłyszała zarzuty związane z wywołaniem fałszywych alarmów, co jest przestępstwem zagrożonym karą do ośmiu lat więzienia – poinformował młodszy aspirant Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej komendy.
Skutki dla miasta i służb
Choć pozornie nieszkodliwe, tego rodzaju działania mają poważne konsekwencje. Fałszywe zgłoszenia dezorganizują pracę służb ratunkowych, marnują ich zasoby oraz mogą opóźnić reakcję tam, gdzie rzeczywiście potrzebna jest szybka pomoc.
Władze apelują do mieszkańców o odpowiedzialne korzystanie z numerów alarmowych i przypominają, że każde zgłoszenie traktowane jest poważnie — nawet jeśli ostatecznie okazuje się fikcyjne.