W czwartek, 25 września, przed Sejmem RP odbył się protest zorganizowany przez stowarzyszenie Otwarte Klatki. Aktywiści domagali się wyznaczenia konkretnego terminu rozpoczęcia prac nad ustawą zakazującą hodowli zwierząt na futra oraz wprowadzenia zmian prawnych, które faktycznie poprawią dobrostan zwierząt hodowlanych.
Happening z mocnym przesłaniem
Protest przybrał formę symbolicznego happeningu na ul. Wiejskiej. Aktywiści ustawili się z banerami i zasłoniętymi oczami, co miało obrazować, że politycy „odwracają wzrok” od problemu. Centralnym elementem wydarzenia był model oskórowanej norki, mający zwrócić uwagę na realne cierpienie zwierząt hodowanych na futro.
Dramat zwierząt na fermach futrzarskich
Kilka dni przed protestem stowarzyszenie opublikowało wyniki własnego śledztwa przeprowadzonego na fermach futrzarskich w centralnej i zachodniej Polsce. Materiały pokazują, że młode lisy i jenoty żyją w skrajnie trudnych warunkach – wielokrotnie dochodzi do wypadków, urazów i śmierci zwierząt. Na nagraniach z ferma widać m.in.:
- młode jenoty spadające z klatek,
- szczenięta, których głowy utknęły między prętami,
- matki pochylające się nad martwymi młodymi,
- nieleczone rany i urazy.
– Zwierzęta hodowane na futro spędzają całe życie w ciasnych klatkach, a w momencie uśmiercenia są często jeszcze szczeniakami. Chcieliśmy pokazać, jak ogromne cierpienie im zadajemy – mówi Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. śledztw w Otwarte Klatki.
Siódma próba wprowadzenia zakazu
Organizatorzy protestu przypominają, że w 2024 roku w Sejmie złożony został projekt ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futro. Inicjatywa przygotowana przez Koalicję Obywatelską, Polskę 2050 i Lewicę przewiduje całkowity zakaz hodowli zwierząt (poza królikami) od 1 stycznia 2029 roku. Dotychczas to już siódma próba uchwalenia podobnych regulacji w Polsce.