Polski piłkarz grał na Węgrzech. Mówi, jak jego koledzy reagowali na… mocny alkohol

Mariusz Unierzyski, były piłkarz m.in. Polonii Warszawa, przed laty występował w lidze węgierskiej. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” postanowił uchylić nieco kulis swojego pobytu w tym kraju.

Dziś Mariusz Unierzyski ma 47 lat. Przed laty występował w polskiej lidze, zdarzyło mu się nawet zagrać na poziomie ekstraklasy. Piłkarzem był przeciętnym, jednak udało mu się wyjechać poza granice naszego kraju.

Unierzyski grał bowiem w Grecji, a następnie na Węgrzech w klubie Vasas SC. To właśnie z tego powodu skontaktowali się z nim dziennikarze „Przeglądu Sportowego”, którzy przed meczem naszej kadry z reprezentacją Węgier, postanowili zapytać go o kilka ciekawostek.

Podczas rozmowy były gracz m.in. Polonii Warszawa czy KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, opowiedział niespodziewaną anegdotę. Powiedział bowiem, jak jego węgierscy koledzy reagowali na mocny alkohol.

Polski piłkarz zdradził, jak Węgrzy reagowali na mocne trunki

Unierzyski przyznaje, że rzadko biesiadował z kolegami. Powody były różne, ale jednym z nich było to, iż jego kompani nie mieli najmocniejszych głów. Popijali głównie winko, które z kolei dla niego było zwyczajnie za słabe. Niestety, gdy na stół „wjeżdżało” coś mocniejszego, wówczas to Węgrzy nie wytrzymywali tempa.

„No dobra, był też inny powód, że rzadko biesiadowałem z kolegami. Oni po prostu przy stole byli juniorami, bo przecież wino czerwone czy węgierska palinka to żadne wyzwanie dla Polaka. Gdy wjeżdżały mocniejsze trunki, musiałem ich zbierać z podłogi…” – powiedział były gracz Vasas SC.

Były zawodnik zdradził także, że podczas meczów w lidze węgierskiej dochodziło do niespodziewanych sytuacji. Bohaterem jednej z nich był znany arbiter Viktor Kassai, który zwracał się do Unierzyskiego… po polsku.

„Zdarzały się różne zabawne sytuacje na boisku. Znany sędzia Viktor Kassai zwracał się do mnie po imieniu i rzucał pojedyncze słowa po polsku, w stylu: „Mario, spokojnie!”. Na początku meczu zwykle mówił „dzień dobry”. Inny starszy arbiter kiedyś na mój widok zaczął podczas ligowego spotkania z uśmiechem na ustach cytować… pierwsze zdania polskiego hymnu. Całkowicie mnie tym rozbroił” – zdradził.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *