Zbigniew Boniek lubi sprzeczać się z polskimi dziennikarzami. Nie inaczej było wczoraj, gdy w mediach wybrzmiały echa zatrudnienia nowego selekcjonera. Już po całym zamieszaniu prezes PZPN postanowił dać naszym żurnalistom nałego prztyczka w nos.
„Nie mówię, że moja decyzja jest idealna. To dobra decyzja, mądra i przemyślana, ale życie pokaże, czy miałem rację. Zagraniczny trener nie będzie musiał czytać w mediach społecznościowych specjalistów, którzy już wiedzą, że jest ” – mówił Zbigniew Boniek podczas wczorajszej konferencji prasowej prezentując Paulo Sousę jako selekcjonera.
Wcześniej ujawnił natomiast, dlaczego zdecydował się zwolnić Jerzego Brzęczka. “Uznałem, że kadra w tej konfiguracji nie poszłaby do przodu. Z przykrością musiałem podjąć tę decyzję. Uważam, że była ona przemyślana, wyważona. Decyzja, która zszokowała nasze piłkarskie społeczeństwo, ale tylko dlatego, że nikt się tego nie spodziewał. To była trudna decyzja, dla mnie i selekcjonera” – powiedział Boniek.
Pomimo tego decyzja dotycząca zatrudnienia Sousy była przez wielu dziennikarzy krytykowana. Ci podkreślali bowiem, że Portugalczyk nie ma za sobą wielkich sukcesów, a jako reprezentacja Polski powinniśmy celować nieco wyżej. Na krytykę żurnalistów w swoim stylu zareagował Zbigniew Boniek, który postanowił dać im pstryczka w nos.
Zbigniew Boniek daje pstryczka w nos polskim dziennikarzom
Boniek zamieścił na swoim profilu społecznościowym wpis włoskiego dziennikarza Enzo D’Orsiego. Ten pochwalił Bońka za wybór selekcjonera i przyznał, że Paulo Sousa, w jego ocenie, to dobry szkoleniowiec.
Boniek opatrzył wpis Włocha wymownym komentarzem, który z pewnością miał być pstryczkiem w nos dla polskich, krytykujących decyzję prezesa PZPN dziennikarzy. „Różnica pomiędzy dziennikarzem włoskim a …” – napisał szef polskiej federacji piłkarskiej.
Różnica pomiędzy dziennikarzem włoskim a ……….. https://t.co/Y1Ojrhgj9Q
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) January 21, 2021
Pod wpisem natychmiast pojawiło się wiele komentarzy. „Panie prezesie, brzmi to tak, jakby włoskie komplementy były nagradzane brawami, za to polskie merytoryczne prześwietlanie sprawy – złe, bo tak. Bo nie po myśli” – napisał Samuel Szczygielski z serwisu meczyki.pl.
„Włoski tweetuje w po włosku, a polski po polsku. Poza tym w obu krajach są mądrzy i głupi, uczciwi i nieuczciwi, wiarygodni i niewiarygodni, lizusowaci i lojalni wobec czytelnika, grubi i chudzi etc. Pełne spektrum – podobnie jak wśród prezesów” – ocenił z kolei Rafał Stec z „Gazety Wyborczej”.