Dziennikarz ujawnia nieznaną anegdotę o Brzęczku. „Wtedy sobie uświadomiłem…”

Mateusz Rokuszewski, redaktor naczelny serwisu Weszło.com, ujawnił nieznaną dotąd anegdotę o Jerzym Brzęczku. Dziennikarz przyznał jednocześnie, że właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że selekcjoner funkcjonuje w „dziwnej bańce”.

Zwolnienie Jerzego Brzęczka to wciąż temat numer jeden w mediach sportowych. Decyzja Zbigniewa Bońka spadła bowiem na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Również na samego selekcjonera, który kompletnie nie spodziewał się tego, że straci pracę. Mówił o tym zresztą Krzysztof Stanowski na antenie Kanału Sportowego.

„Boniek spotkał się na kawie z Brzęczkiem. Selekcjoner był rozgoryczony, bardzo zawiedziony. Prezes wyjaśnił mu powody tego rozstania” – powiedział współtwórca Kanału Sportowego. Zbigniew Boniek również miał problem z zakomunikowaniem Brzęczkowi, że zostanie zwolniony.

„Ciężki dzień… zwalnianie porządnych ludzi nie jest żadną przyjemnością …. powodzenia Trenerze” – napisał prezes PZPN. Więcej TUTAJ.

Nieznana anegdota o Brzęczku. „Wtedy sobie uświadomiłem…”

Głos ws. zwolnienia Brzęczka zabrał redaktor naczelny Weszło.com, Mateusz Rokuszewski. Dziennikarz nie ukrywa, że z byłym już selekcjonerem było mu nie po drodze i wielokrotnie powtarzał Bońkowi, że ten podjął złą decyzję.

W swoim długim tekście na Weszło.com Rokuszewski tłumaczy, dlaczego zwolnienie Brzęczka to dobre wyjście. Przy okazji przytoczył również nieznaną dotąd anegdotę o Jerzym Brzęczku. Jej wydźwięk może być jednak dla byłego selekcjonera negatywny.

„Na koniec, tak na rozluźnienie, anegdotka, bo mało było o samym Jerzym Brzęczku. Kiedy uświadomiłem sobie, że funkcjonuje on w jakiejś dziwnej bańce, co trochę utrudnia normalne działanie? Ano podczas jednej ze środowiskowych imprez. Późna godzina. Selekcjoner długo okupował parkiet i świetnie się bawił, aż w końcu zebrało mu się na szczere rozmowy z dziennikarzami. No, może inaczej – płomienne monologi w ich kierunku, o braku szacunku i tak dalej. Podczas jednej z takich przemów, kolega nieśmiało zdecydował się zabrać głos” – pisze popularny „Roki”.

Dalej Rokuszewski relacjonuje rozmowę ówczesnego selekcjonera z dziennikarzem. „Ale panie trenerze… – zaczął. I nie skończył, bo wtrąciła się oburzona małżonka trenera, która przysłuchiwała się kiełkującej wymianie zdań.– No przepraszam bardzo! Chyba PANIE SELEKCJONERZE!” – zakończył redaktor naczelny Weszło.com.

Cały tekst Rokuszewskiego TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *