Czesław Michniewicz zwrócił się do kibiców Legii, którzy tłumnie stawili się pod stadionem podczas wczorajszego meczu z Wartą Poznań. Fani złamali tym samym obostrzenia sanitarne wprowadzone ze względu na pandemię koronawirusa.
Tego raczej się nie spodziewaliśmy. Podczas wczorajszego meczu Legii Warszawa z Wartą Poznań pod stadionem stawiły się setki kibiców. Fani „Wojskowych” złamali tym samym reżim sanitarny, który wprowadzono ze względu na trwająca pandemię.
Kibice bawili się pod stadionem, odpalali race, a nawet… bili się między sobą. Na miejscu była policja, jednak funkcjonariusze nie podjęli żadnej zorganizowanej akcji przeciwko fanom. Informowali jedynie, że zgromadzenie jest nielegalne.
Na kibiców Legii spadła fala krytyki w internecie i mediach. Zarzucano im nieodpowiedzialność, a niekiedy wręcz głupotę. Głos ws. zgromadzenia, które zorganizowali fali zabrał też trener Legii, Czesław Michniewicz.
Czesław Michniewicz o kibicach Legii
Legia Warszawa zwyciężyła z Wartą Poznań 3-2, a zdaniem Czesława Michniewicza cegiełkę do triumfu dołożyli również fani, którzy tłumnie zgromadzili się pod stadionem przy Łazienkowskiej.
„Chciałbym podziękować, w imieniu drużyny, za doping. Wprawdzie nie było kibiców na stadionie, ale czuliśmy ich wsparcie. Pierwszy raz, odkąd jestem w Legii, słyszałem doping kibiców. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować za zaangażowanie, bo głos był słyszalny” – powiedział Michniewicz.
Trener Legii dodał również, że gdy fani śpiewali stojąc pod stadionem zaobserwował zdziwienie na twarzy swojego zawodnika, Filipa Mladenovicia. „Widziałem zdziwienie Mladenovicia na początku, jak szukał czy ten dźwięk jest z megafonów czy skąd. Był zdziwiony, pokazałem mu, że za stadionem jest doping. Dziękujemy, bardzo nam miło, że taki doping był” – oświadczył.
Wypowiedź Michniewicza zdumiała niektórych internautów. Ci twierdzą bowiem, że trener nie powinien wprost dziękować kibicom, którzy przecież zachowali się niezgodnie z obowiązującymi zaleceniami sanitarnymi. Pisząc wprost – zignorowali je i mogli narazić na utratę zdrowia wiele osób.
Słowa trenera „Wojskowych” można zrzucić jednak na karb rozemocjonowania. Szkoleniowiec był szczęśliwy ze zwycięstwa i najpewniej nie myślał wówczas o konsekwencjach nieroztropnego zachowania fanów.